Crowdfunding czy przedsprzedaż w self-publishingu? A może to połączyć?

  z dnia: 29 marca 2022

Self-publisher ma kilka różnych możliwości pokrycia wydatków związanych z wydaniem swojej wymarzonej książki. Najprostszy sposób to skorzystanie z własnych środków, jednak nie każdy ma do dyspozycji minimum kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) tysięcy złotych na prace redakcyjne i druk.

Autorki i autorzy szukają kreatywnych sposobów na pozyskanie pieniędzy na produkcję książki. Część z nich decyduje się na zorganizowanie zbiórki środków w serwisie crowdfundingowym, co jest odważnym krokiem. Inni self-publisherzy wybierają metodę przedsprzedaży swojej publikacji, a spływające zamówienia pokrywają koszty produkcji.

Która z tych metod jest ciekawsza i prostsza w realizacji? Każdy sposób ma swoje plusy i minusy, które warto znać przed podjęciem decyzji o zaangażowaniu się w działanie.

A gdyby tak połączyć najlepsze elementy crowdfundingu i przedsprzedaży książki w jedno? Spróbujmy się temu bliżej przyjrzeć!


Przykłady kampanii crowdfundingowych w self-publishingu

Najgłośniejszym, rekordowym przykładem kampanii crowdfundingowej w self-publishingu na świecie jest kończąca się właśnie zbiórka Brandona Sandersona, która wystartowała na Kickstarter 1 marca 2002 r. Całość zbliża się do poziomu aż 36 mln dolarów pozyskanych środków i ponad 156 tysięcy zamówień do realizacji. Szczegółowo opisywałem ją w artykule: Rekord self-publishingu, rekord przedsprzedaży i rekord crowdfundingu na książki! Oto kampania Brandona Sandersona.

W Polsce również nietrudno znaleźć udane zbiórki crowdfundingowe na wydanie książki. Jednym z moich ulubionych przykładów jest kampania finansująca powstanie drugiej części edukomiksu „Róża, a co chcesz wiedzieć”, która była organizowana w serwisie Wspieram.to przez Artura Kurasińskiego. W sumie self-publisher pozyskał dzięki niej ponad 92 tys. złotych od ponad 1500 zaangażowanych fanów.


Przykłady udanych przedsprzedaży książki

Jeżeli chodzi o udane organizacje procesu przedsprzedaży książki, bez wsparcia zewnętrznych serwisów, to tych przykładów jest całkiem sporo.

Chyba najbardziej otwierającym przykładem są działania Michała Szafrańskiego z bloga JakOszczedzacPieniadze.pl, który szczegółowo opisał cały proces pierwszych miesięcy sprzedaży książki Finansowy Ninja w artykule: 1,65 mln zł w 5 miesięcy, czyli self-publishing krok po kroku. Case study #FinNinja »

Dzięki transparentnemu podejściu Michała do tematu jeszcze w 2016 roku, bardzo wielu self-publisherów w Polsce zdecydowało się pójść tą drogą.

Z nowszych przykładów, które nie są finansowymi poradnikami, chcę zwrócić Twoją uwagę np. na książkę Dziennik Zabaw, za którą odpowiada Ewa Wojtan z serwisu MojeDzieciKreatywnie.pl. Ewa również dość szczegółowo opisała swoją historię z samodzielnym wydaniem książki w artykule Self-publishing, czyli jak samodzielnie wydałam książkę? »

Warto też przeczytać materiał z Akademii Self-Publishing od IMKER:


Plusy i minusy crowdfudingu przy samodzielnym wydaniu książki

Skoro zarówno w crowdfundingu jak i w procesie przedsprzedaży widzimy pomyślnie zakończone projekty, przyjrzyjmy się teraz bliżej zaletom i wadom każdego z opisywanych podejść.

Zacznijmy od crowdfundingu. Jeżeli self-publisher zdecyduje się w Polsce na tę drogę, wybiera jeden z serwisów, które zajmują się organizacją zbiórek. Następnie przygotowuje kampanię (opis + nagrody) oraz rozpoczyna marketing, zachęcający swoich fanów do wejścia na witrynę i wsparcie projektu. Mniej znany autor czy autorka może korzystać z tego, że dookoła platformy crowdfundingowej jest już zgromadzona pewna społeczność „wspieraczy” i mogą zainteresować się jego pomysłem.

Do minusów organizacji crowdfundingu produktowego zaliczyłbym obecnie sporo aspektów, które dzieją się „na zapleczu” takiej zbiórki. W zasadzie temat obsługi spada na plecy self-publishera i musi radzić sobie z tym ręcznie. Nie otrzymuje narzędzi, które umożliwią mu sprawne przeszukanie listy klientów, wygenerowania paczek, obsługi e-mailowej. Musi działać z zestawieniem kupujących wygenerowanym w arkuszu kalkulacyjnym. W przypadku bardziej urozmaiconej oferty, odpowiednie przefiltrowanie nabywców i ich posegregowanie zajmuje dużo czasu. Następnie musimy albo ręcznie tworzyć paczki u kurierów albo korzystać z ich mechanizmów importu danych do generowania przesyłek – tutaj łatwo o błędy.

Do tego warto dodać fakt, że środki wpływają w pierwszej kolejności na konto platformy, a nie do self-publishera (dzieje się tak dopiero po rozliczeniu). Zastanawiająca jest też kwestia pozyskania bazy klientów pod kątem prawnym – czy będziemy mogli później kontaktować się bezpośrednio ze wspierającymi czy jednak taka opcja nie wchodzi w grę (ze względu na akceptowane regulaminy i RODO). To spory minus zwłaszcza w kontekście chęci rozwijania własnej działalności w przyszłości.

Na koniec dochodzi jeszcze konieczność oddania prowizji na rzecz serwisu crowdfundingowego (zwykle od 5% w górę, czasem plus jeszcze prowizje od płatności) oraz rozliczenie kampanii z nimi (oferując książkę z 5% stawką VAT i rozliczając się z serwisem za usługę marketingową z 23% vat może dojść do nieplanowanych zgrzytów).


Plusy i minusy przedsprzedaży w self-publishingu

W mojej ocenie, przedsprzedaż organizowana przez self-publishera ma znacznie więcej plusów, niż minusów.

W przypadku przedsprzedaży organizowanej bezpośrednio, znacznie lepiej kontrolujemy cały proces „od zaplecza”. Widzimy dokładnie liczbę zamówień do realizacji i to, na jakim etapie się znajdują. Korzystając z oprogramowania do obsługi sprzedaży (np. SalesCRM od IMKER), w każdej chwili możemy wygenerować raporty zakupów czy stworzyć przesyłki do wybranych klientów.

Jako, że kupujący korzysta z naszego koszyka sklepowego, akceptuje po drodze regulamin oraz zapis do newslettera – dzięki temu możemy z nim prowadzić bardziej otwartą, bezpośrednią komunikację.

Środki trafiają od razu bezpośrednio do Autorki czy Autora, dzięki czemu nie muszą czekać na zakończenie zbiórki. To znacznie zwiększa elastyczność działań.

Znika nam też tutaj prowizja do opłacenia na rzecz serwisu crowdfundingowego, ale pojawia się koszt opłacenia platformy do sprzedaży. Zwykle jednak nie musimy płacić prowizji od całej sprzedaży, tylko stałą opłatę miesięczną.

Kwestią, o którą trzeba zadbać podczas przedsprzedaży (a którą zapewnia serwis crowdfundingowy), jest przygotowanie strony z ofertą książki. W zależności od wybranej opcji, należy liczyć się z wydatkiem przynajmniej kilkuset złotych, jednak nie można zapominać, że strona posłuży nam znacznie dłużej, niż tylko do momentu zakończenia kampanii.

Sporą wadą jest tutaj też brak możliwości wsparcia marketingowego platformy crowdfundingowej. Jeżeli jednak twórca dbał o budowę własnej społeczności, to z powodzeniem może skierować ją do swojej oferty, a nie do zbiórki.


Jak połączyć crowdfunding z przedsprzedażą w self-publishingu?

Przez jakiś czas zastanawialiśmy się w IMKER, jak połączyć najlepsze cechy crowdfundingu i przedsprzedaży w ramach self-publishingu.

Czyli jak dać lepszą kontrolę nad procesem twórcom, zapewnić im szybsze zdobywanie środków oraz bezpośredni kontakt z kupującymi, ale jednocześnie nie stracić tego efektu viralowego w postaci sprawdzania, jak dobrze idzie pozyskiwanie środków…

Rozwiązaniem, które wymyśliliśmy, jest gotowy licznik crowdfundingowy do wsparcia przedsprzedaży.

Korzystając z oprogramowania SalesCRM, możesz wygenerować swego rodzaju pasek postępu, pokazujący trwającą kampanię.

Najpierw wybierasz czas, w którym nasz licznik będzie zbierał informacje i ustalasz kwotę, która jest oczekiwana. Później wybierasz, które zamówienia mają być zliczane w wyniku na podstawie produktów.

Następnie wstawiasz ten licznik na stronę z ofertą książki, a wtedy kupujący zobaczy postęp w zbieraniu środków. Na starcie może to wyglądać tak:

Od strony autorki czy autora, całość wygląda tak jak sprzedaż prowadzona bezpośrednio przez sklep internetowy. Na zapleczu masz wszystkie potrzebne opcje do procesowania transakcji, a dodajesz tylko ładny licznik na stronę prezentującą Twoją książkę.

Tworząc nasze rozwiązanie chcieliśmy ulepszyć efekt społecznościowy takich działań przedsprzedażowych.

Przykładowo, w przypadku Artura Kurasińskiego i jego edukomiksu Róża, a co chcesz wiedzieć, taki licznik mógłby wyglądać następująco:


Podsumowanie

Oczywiście tego rodzaju licznik nie zastąpi Ci platformy crowdfundingowej i potencjalnego wsparcia, jakie może dać skorzystanie z ich społeczności. Z drugiej strony może zapewnić Ci efekt viralowy, gdyż odbiorcy z Twojej grupy fanów będą po prostu na bieżąco sprawdzać jak idzie sprzedaż u Ciebie.

Każde z prezentowanych rozwiązań ma swoje plusy i minusy. Osobiście widzę więcej korzyści z organizacji przedsprzedaży przez self-publishera, niż zbiórki crowdfundingowej. Decyzję w tym zakresie każda twórczyni czy każdy twórca musi jednak podjąć indywidualnie.

Jestem ciekaw Twoich przemyśleń na temat powyższego artykułu i zapraszam Cię do kontaktu.

A jeśli szukasz firmy, która wesprze Cię zarówno w realizacji zamówień zebranych w ramach kampanii crowdfundingowej, jak i przedsprzedaży, to IMKER jest do Twojej dyspozycji.

facebook twitter youtube vimeo linkedin instagram whatsup