To wciąż dobry moment, żeby założyć podcast – wywiad z Marcinem Myszką z podcastu Kryminatorium

  z dnia: 2 sierpnia 2021

– Średni wskaźnik tego, jak długo słuchany jest podcast, to u mnie około 90% na Spotify. W przypadku YouTube’a to jakieś 40-50%. Na tym drugim serwisie jest więcej rozpraszaczy – zobaczymy jakąś miniaturkę po prawej stronie, wyskoczy coś na Facebooku i przerywamy oglądanie. W podcastach, jak już słuchamy, to zazwyczaj podczas jakiejś czynności i nawet nie chce nam się przełączać – mówi w rozmowie z nami Marcin Myszka, twórca podcastu Kryminatorium i kanału YouTube Niediegetycznie.


Mimo że coraz więcej twórców wzięło się za tworzenie podcastów, twoje Kryminatorium wciąż jest na pierwszym miejscu rankingu Spotify. Czy czujesz oddech konkurencji na plecach?

Marcin Myszka (Kryminatorium): Ja autorów innych podcastów raczej nie traktuję jako konkurencji, bo wychodzę z założenia, że każdy nowy projekt tego typu pomaga nam wszystkim w tym, aby to medium się w Polsce rozwijało. Bo jeszcze daleka droga przed nami, zanim podcasty w Polsce staną się tak popularne, jak za granicą.

Ale tak, coraz więcej jest ciekawych podcastów, które nabijają coraz więcej wyświetleń i czuję trochę tę presję. Czuję, że jeżeli przestałbym nagrywać albo zwolniłbym z publikacjami, gdyby te moje odcinki pojawiały się raz na 2-3 tygodnie, to myślę, że z tego podium szybko bym spadł. Bo obecnie w rankingu Spotify liczy się głównie częstotliwość publikacji.


Gdy zaczynałeś robić podcast, ten rynek był jeszcze uboższy niż jest teraz, prawda?

Zgadza się. Chyba dopiero 2 albo 3 miesiące po moim starcie Spotify umożliwił dodawanie podcastów do swojego serwisu. Wtedy tak naprawdę to wszystko się rozkręciło. W Polsce wciąż zdecydowana większość odbiorców słucha za pośrednictwem tej aplikacji, czego trochę nie rozumiem, bo według mnie Spotify średnio nadaje się do słuchania podcastów. Do muzyki jest okej, ale jeżeli chodzi o podcasty, to dla mnie bardziej intuicyjne są takie aplikacje jak Pocket Cast, Podcast Republic – przeznaczone konkretnie do słuchania podcastów. Ale dzięki temu, że Spotify jest w Polsce popularne, statystyki z miesiąca na miesiąc rosną.


Spodziewałeś się tego, że rynek podcastowy w końcu w Polsce “wystrzeli”?

Tak, ja to od samego początku powtarzałem. Wielu znajomych namawiałem na założenie podcastu. Zapowiadałem, że w końcu to się u nas bardzo rozkręci – że będzie taki podcastowy boom, że wszyscy będą mówili o podcastach, że wszyscy będą ich słuchać. I że co prawda teraz nie ma z tego pieniędzy czy popularności takiej, jaką daje YouTube, ale to się wszystko zacznie zmieniać. I miałem rację – teraz tę zmianę widzimy.


Czy dziś możesz powiedzieć o sobie, że stałeś się popularny dzięki podcastowi, czy też może raczej dzięki działalności youtube’owej?

Wydaje mi się, że z tą moją popularnością to nie ma co przesadzać. W branży podcastowej na pewno jestem rozpoznawalny, ale jeżeli chodzi o szerszą popularność, to raczej nie. Ale dopiero gdy zacząłem nagrywać podcasty, gdy moje Kryminatorium było coraz wyżej w rankingach, to rzeczywiście coraz więcej osób zaczęło mnie kojarzyć z podcastami, a nie z moją wcześniejszą działalnością, czyli YouTubem, którym zajmowałem się przez kilka poprzednich lat. Więc myślę, że za sprawą Kryminatorium moja internetowa kariera rozwija się szybciej niż kiedyś.


No właśnie, cofnijmy się do początku. Zaczynałeś od kanału na YouTube Niediegetycznie. Kiedyś powiedziałeś w wywiadzie, że ta nazwa była kiepskim ruchem marketingowym…

Tak, dla kogoś, kto dopiero zaczyna tworzyć treści w Internecie, to jest trochę strzał w kolano, bo trudno taką nazwę zapamiętać. Sam widzę po sobie, że jak trafię na jakiś ciekawy kanał, którego nazwy nie zapamiętałem, i nie mogę go potem znaleźć w wyszukiwarce, to odpuszczam. Więc siłą rzeczy nazwa powinna być chwytliwa i wpadać w ucho. Ale akurat mój przypadek pokazuje, że nie jest to konieczne, że można stworzyć popularny program z dziwną nazwą.

Obecnie zmieniłem tytuł kanału na moje imię i nazwisko, głównie po to, by słuchacze podcastu kojarzyli go ze mną – wielu odbiorców nie zdawało sobie sprawy, że ja cokolwiek robię poza podcastami. Teraz łatwiej mnie wyszukać.


Czy gdy zaczynałeś, to spodziewałeś się tego, że podcastowanie może stać się twoim głównym zajęciem?

Tak, teraz to moje główne zajęcie. Filmy też publikuję, ale raz na jakiś czas. Tego, że zostanę podcasterem na pełny etat, to się nie spodziewałem. To był tylko taki dodatek. Liczyłem na to, że to się kiedyś rozkręci, ale nie myślałem o zarabianiu. Bardziej koncentrowałem się na YouTubie, a podcast… powiedzmy, że po prostu miałem potrzebę aby stworzyć coś, czego jeszcze nie ma. Tym bardziej, że ja zawsze byłem fanem audycji radiowych, audiobooków i słuchowisk, i brakowało mi czegoś takiego na polskim rynku, więc chciałem dostarczyć taką treść odbiorcom.


Jak się w Polsce zarabia na podcastach w roku 2021? W jaki sposób może to być ścieżka do tego mitycznego “wyścia z korpo” i zajęcia się swoją pasją?

Możliwości jest właściwie kilka. Powiem, jak to wygląda w moim przypadku. Jednym z elementów, na których można zarabiać, są zarobki z AdSense’a na YouTubie, bo umieszczam je również tam. Innym sposobem jest promocja marek. Właściwie u mnie też tych ofert pojawia się coraz więcej. Widać, że marketingowcy są coraz bardziej zainteresowani rynkiem podcastowym. Zazwyczaj to polega na tym, by stworzyć odcinek w nawiązaniu czy to do jakiegoś serialu, czy do jakiegoś programu w telewizji, albo ewentualnie wspomnieć o jakimś produkcie – i z tej pracy też dostaje się wynagrodzenie. No i jest Patronite. Ja akurat z niego nie korzystam, ale wielu twórców podcastowych ma taki system wsparcia, że słuchacze wpłacają co miesiąc jakąś niewielką kwotę, i przy odpowiedniej liczbie słuchaczy może to dać spore sumy, pozwalające i na życie na pewnym poziomie, i na rozwój działalności.

No i jest jeszcze sprzedaż własnych produktów – czyli jedno z moich głównych źródeł finansowania. Coraz więcej podcasterów idzie w ten segment, m.in. Joanna Okuniewska, która jakiś czas temu sprzedała kosmiczny nakład swojej książki.


Czemu nie korzystasz z możliwości, jakie daje Patronite? Twórcy często mówią, że jest to forma uwiązania, nałożenie na siebie obowiązku wobec słuchacza. Jak to jest u ciebie?

Tak, na pewno czułbym się do czegoś zobowiązany. Teoretycznie teraz też jestem, bo w każdy poniedziałek muszę opublikować odcinek. I wiem, że są słuchacze, którzy czekają na nowy epizod. Ale jeżeli coś by się stało, a ja bym tego odcinka nie opublikował, no to wiem, że nikt nie będzie mógł być na mnie specjalnie zły, bo nikt mi bezpośrednio nie płaci za regularność. Więc nie chciałbym mieć takiego zobowiązania gdzieś z tyłu głowy.

I jest też inny powód – ja właściwie z tych modeli finansowania, z których korzystam, zarabiam na tyle dobrze, że Patronite nie jest mi potrzebny. Nie widzę więc sensu, żeby na siłę wyciągać pieniądze od słuchaczy. Tym bardziej, że chyba nie byłbym w stanie zaoferować nic więcej niż teraz – bo jestem obecnie w stanie pozwolić sobie, aby inwestować w podcast i rozwijać własne projekty.


Zajmujesz się w swoich audycjach bardzo paskudnymi sprawami kryminalnymi. Czy to nie odstrasza części reklamodawców?

Na pewno w podcastach kryminalnych dostajemy głównie takie oferty, które są w jakiś sposób związane z tematyką – na przykład filmy czy seriale kryminalne. Rzadko zdarzają się propozycje zupełnie niezwiązane z tematem przewodnim. Ale moim zdaniem to kwestia czasu, bo wystarczy włączyć jakikolwiek popularny, na przykład amerykański podcast o sprawach kryminalnych, i tam jest tak, że prowadzący prowadzi jakąś narrację, potem jest krótka przerwa, segment reklamowy, a potem wracamy do audycji. I są to najróżniejsze produkty: ostatnio wpadłem na karmę dla kotów i kremy do zmarszczek. U nas też to się wydarzy.


No właśnie, czym się różni rynek podcastowy w Polsce i w Stanach? Jakie są najistotniejsze różnice twoim zdaniem?

Przede wszystkim chyba to, że u nas ci reklamodawcy nie są do końca przekonani, aby promować cokolwiek w podcastach. To jest dopiero taki trend, coś nowego, modnego, ale nie wszyscy jeszcze wiedzą, o co dokładnie chodzi, gdzie tego słuchać i czy reklamy w ogóle tam są efektywne. W Stanach jest zupełnie inaczej, bo tych reklam jest mnóstwo w każdym podcaście. Spotify ma nawet serie dedykowane – wykupuje podcasterów, umawia się z nimi i negocjuje warunki, aby ich treści pojawiały się wyłącznie na tej platformie, czyli na Spotify. Kto wie, być może u nas takie zmiany też zajdą?


Jak myślisz, czemu rynek podcastowy ruszył w ostatnim roku najmocniej? I dopiero ostatnio pojawiły się na nim tak głośne nazwiska, jak Kotarski, Gonciarz czy Podsiadło? Czy wpływ na to mogła mieć pandemia?

Zastanawiam się, czy pandemia rzeczywiście mogła mieć wpływ, bo wydaje mi się, że podcastów słuchamy przy okazji – będąc na zakupach, w tramwaju, na spacerze. A COVID-19 zamknął nas w domach. Mieliśmy dostęp do platform streamingowych, na których mogliśmy oglądać świetne filmy czy seriale. Mogliśmy czytać książki, słuchać audiobooków. A mimo to w tym czasie rozwinął się też podcasting.

Myślę, że dużą zasługę mają w tym te popularne osoby, które decydowały się na taką formę, np. Karol Paciorek, który wystartował w mniej więcej tym samym czasie, co ja. Albo Gargamel i Generator Frajdy – znani youtuberzy, którzy publikują od kilku lat. Każda z tych osób przyciąga nowych odbiorców, dzięki czemu podcasty stają się coraz bardziej popularne. Coraz więcej jest w tym światku topowych celebrytów – aktorów czy dziennikarzy. Więc to się wszystko fajnie rozwija. Dużo rozgłośni radiowych i redakcji serwisów informacyjnych założyło swoje podcasty, co też ściągnęło więcej odbiorców.

Myślę, że czeka nas moment, gdy telewizja wejdzie w podcasty i swoje serie będą miały TVN czy Polsat. Za granicą to już jest bardzo popularne. Nawet w zagranicznych programach informacyjnych co chwilę są reklamy podcastów. Na zasadzie, że prowadzący opowiada o wiadomościach ze świata i przy okazji wspomina, że jeśli chcecie wiedzieć więcej, to wejdźcie do mojego podcastu, jest dostępny tu i tu. To też nas czeka w nadchodzących latach i wtedy dopiero będzie taki prawdziwy boom. Wtedy to pójdzie na masową skalę.


W sumie przekonwertowanie programu telewizyjnego na podcast nie jest bardzo skomplikowanym zadaniem.

Zdecydowanie, zwłaszcza, że idealnie by się do tego nadawały programy interwencyjno-śledcze, gdzie do finalnego programu wchodzi może 10-15% tego, co zostało nagrane, a mnóstwo innych ciekawych rzeczy nigdy nie zostaje wyemitowana, więc to jest idealna przestrzeń na podcast – żeby powiedzieć więcej o danej historii w dodatkowej serii. Jeszcze nikt się na to nie zdecydował, ale zmieni się to, gdy ktoś odważny, na wysokim stanowisku, powie: “Wchodzimy w podcasty, bo w tym jest potencjał”. I wtedy wszyscy zaczną to robić.

Kilka lat temu mówiło się w mediach, że przyszłością contentu jest wideo. Ty w tej rewolucji brałeś udział jako twórca kanału YouTube. Myślisz, że mainstreamowy content pójdzie w kierunku dźwięku, czy dźwięk i obraz będą osobnymi gałęziami, rosnącymi obok siebie?

Myślę, że w nadchodzących latach to jednak pójdzie głównie w audio. Wystarczy spojrzeć na liczbę wyświetleń na moim kanale z filmami i na moim kanale z podcastami, gdzie publikuję tylko audio. To są zbliżone wartości, co pokazuje, że odbiorcy często wolą słuchać. Że włączają sobie te materiały, robią sobie coś tam w międzyczasie i ta treść leci. Obrazek nie jest tu do niczego potrzebny.


Czy myślisz, że w 2021 roku jest jeszcze sens zakładać swój podcast? Czy boom minął i jak się ktoś nie załapał na tę falę, to już się nie załapie?

Zawsze jest sens, żeby robić coś, co się lubi. Myślę, że jeszcze nie jest za późno. Wydaje mi się, że problem mógłby być w moim segmencie, czyli w tematyce kryminalnej, bo konkurencja jest bardzo duża, a podcastów na ten temat przybywa z miesiąca na miesiąc tyle, że aż sam jestem zaskoczony. Tylko brakuje tu jakichś oryginalnych pomysłów. Wydaje mi się, że to wszystko jest robione w trochę podobny sposób i brakuje oryginalności. Że żeby teraz się wybić, żeby w jakiś sposób nagromadzić tych wyświetleń, przynajmniej na początku, trzeba by jakiegoś oryginalnego formatu i oczywiście bardzo dobrej jakości audio, bo do tego już jesteśmy przyzwyczajeni.


No właśnie, czy na początku trzeba od razu inwestować w drogi sprzęt, czy lepiej dać sobie na wstrzymanie? Jak to było u ciebie?

Ja akurat już miałem trochę tego sprzętu ze względu na to, że od kilku lat działałem na YouTube, ale mimo wszystko wciąż zbroję się, jeżeli chodzi o sprzęt. Ostatnio np. wymieniłem mikrofon, teraz kupiłem sobie monitor do montażu, dzięki któremu łatwiej mogę to wszystko sklejać w całość. Ale na początku ten próg wejścia jest naprawdę minimalny, bo w najgorszym wypadku wystarczy nam smartfon. Mikrofony w smartfonach są na tyle dobre, że ja nawet ostatnio, przeprowadzając setki do audioserialu, prosiłem ekspertów, by nagrywali się na telefonie. I po obróbce to wcale nie była dużo gorsza jakość niż osoba nagrywająca na dedykowanym sprzęcie za kilkaset złotych. Na początek to wystarczy.

Jeżeli ktoś chciałby być bardziej ambitny, to wystarczy używany mikrofon za 100 czy 200 zł kupiony na Allegro. Ja z takim zaczynałem na YouTube i to już jest taka jakość, że 95% odbiorców będzie zadowolona, jeśli unikniemy trzasków i szumów. Więc na początek zalecałbym inwestycję maksymalnie w wysokości 200 złotych, a gdy już przyjdą jakieś pieniądze, to można inwestować i rozwijać zaplecze.


Kiedy ty się zorientowałeś, że możesz rzucić inne zajęcia zarobkowe i zacząć żyć z podcastu?

Ja właściwie zacząłem zarabiać z twórczości internetowej dosyć późno, po 2 albo nawet 3 latach. Wcześniej publikowałem te filmy bardziej hobbystycznie, nawet nie myślałem o tym, że kiedyś to przyniesie mi pieniądze i stanie się moją pracą. Dlatego też czasami jestem zaskoczony i dziwi mnie to, że wielu twórców po publikacji 3 czy 4 materiałów już zakłada Patronite’a, szukają tego zarobku.

U mnie to było zupełnie inaczej, bo materiałów opublikowałem pewnie około setki, zanim zorientowałem się, że jest się w stanie coś z tego mieć. Tak się jakoś złożyło, że gdy skończyłem studia to akurat w tym czasie kanał zaczął się na tyle rozwijać, że ja już wiedziałem, że nie muszę szukać regularnej pracy, że mogę się zająć tylko tym. Na ostatnim roku studiów zacząłem przeczuwać, że ten YouTube może dać jakieś pieniądze i włożyłem właściwie cały wysiłek w to, aby rozkręcić go na tyle sprawnie, aby kiedyś zamieniło się to w moją pracę. No i udało się. Na razie się to kręci. Mam nadzieję, że jak najdłużej, bo czuję wielką satysfakcję z tego, co robię.


Jak istotne jest w tym biznesie budowanie marki osobistej?

Na pewno jest bardzo ważne. choć z początku o tym nie myślałem. Dopiero od jakiegoś czasu zwracam na to uwagę, ale też chyba robię to na czuja. Nie czytałem jak dotąd żadnych konkretnych książek, które dotyczą tego zagadnienia. Nie brałem udziału w żadnych szkoleniach, żadnych kursach, więc obserwuję osoby, które są w jakimś sensie moimi autorytetami w tej dziedzinie i na tej podstawie staram się zapożyczać pewne pomysły.


Co mógłbyś doradzić coś osobom, które planują wejść na ten rynek?

Jeżeli o tym myślimy, to trzeba to robić jak najszybciej, dopóki ta motywacja nie spadnie. Założyć sobie plan – powiedzmy, że chcemy opublikować 5 albo 10 odcinków. Realizować to – co by się nie działo – powiedzmy co 2-3 tygodnie i dopiero po tym czasie stwierdzić, czy chcemy to dalej robić, czy nie.

No bo często widzę coś takiego, że jest motywacja na początku, ktoś jest na maksa podjarany, ale po publikacji 2-3 odcinków ona kompletnie siada. Tym bardziej, gdy wyświetlenia są dalekie od tego, czego byśmy oczekiwali, co na początku jest zupełnie normalne. Mnie też na początku nikt nie oglądał, nikt nie słuchał, więc trzeba robić swoje regularnie i się nie poddawać, i wtedy wszystko przyjdzie.


Pamiętasz swój moment przełomu? Pojedynczy materiał, który sprawił, że twoje nazwisko rozniosło się po internecie?

Takiego jednego przełomowego nie kojarzę, ale ważny był film o sprzątaniu po zgonach. Odezwałem się do firmy, która się tym zajmowała. Porozmawiałem z jej właścicielem. Nagrywałem to zresztą u siebie na wydziale, przy pomocy sprzętu z uczelni, bo jeszcze nie miałem dostępu do własnych narzędzi.

Ten film rozniósł się, i to bardzo mocno, nabił ponad półtora miliona wyświetleń. I to był też pierwszy materiał, w którym wprowadzałem jakąś nową wartość – dotarłem do osoby, która powiedziała coś nowego. To nie był materiał zrealizowany wyłącznie na podstawie tego, co znalazłem w Internecie czy w filmach dokumentalnych. Wtedy poczułem, że to jest coś ciekawego, że chciałbym w przyszłości – jeżeli nie regularnie, to przynajmniej raz na jakiś czas – angażować się w sprawy, o których jak dotąd nikt nie mówił.


Większość dużych podcasterów nagrywa regularnie. Czy twoim zdaniem da się tworzyć takie audycje nieregularnie?

Da się, z tym, że wtedy chyba nie ma co liczyć, aby być w czołówce tych wszystkich rankingów. Na podstawie mojego doświadczenia zauważyłem, że liczba wyświetleń i regularność są kluczowe i bez tego w tej topce na pewno nas nie będzie. Ale bycie w topce nie jest konieczne, aby na tym zarabiać i cieszyć się podcastowaniem. Istnieją przykłady podcasterów, którzy publikują raz na jakiś czas i mają u siebie np. lokowania produktów.

Ale na pewno na początku regularność może się okazać bardzo pomocna. Jeżeli zaczynamy, to fajnie by było, aby te treści były dostarczane cyklicznie, aby nasi odbiorcy się do nas przyzwyczaili i wiedzieli, że w przyszłości mogą liczyć na więcej.


Czy jesteś w stanie wskazać różnice między publicznością podcastową i youtube’ową?

Na pewno kontakt z odbiorcami podcastu jest bliższy. Na YouTube znaczącą rolę odgrywa tytuł i miniatura – jeżeli nie jest przyciągająca, to materiał nie będzie mieć zbyt wielu wyświetleń. W podcastach, z tego co zaobserwowałem, jest zupełnie odwrotnie. U mnie miniatura czy tytuł są mniej ważne, a każdy odcinek nabija bardzo podobną liczbę odsłon. Myślę, że nawet, gdybym zaczął publikować odcinki bez żadnego tytułu i opisu, to one miałyby zbliżone wyświetlenia. To pokazuje, że są osoby, które słuchają czegokolwiek, co tylko się pojawi w podcaście.

Co ważne, zdecydowana większość z nich słucha materiałów do samego końca. Średni wskaźnik tego, jak długo słuchany jest podcast, to u mnie około 90% na Spotify – a trzeba pamiętać, że to są bardzo długie treści. W przypadku YouTube’a to jakieś 40-50%. Tam jest więcej rozpraszaczy – zobaczymy jakąś miniaturkę po prawej stronie, wyskoczy coś na Facebooku i przerywamy oglądanie.

W podcastach jak już słuchamy to zazwyczaj podczas jakiejś czynności i nawet nie chce nam się przełączać, tym bardziej, że treść nas wciąga. Więc to jest zdecydowanie bliższe medium. Nawiązujemy bliższą relację, bardziej intymną, dlatego też myślę, że to dobra pora żeby wchodzić w podcasty. I dlatego sporo youtuberów zaczyna podcastować.


Jaki masz dalszy pomysł na rozwój swojego biznesu?

Przede wszystkim chcę się skupić na własnych produktach. Kilka miesięcy temu wystartowałem z audioserialem, nad którym pracowałem właściwie od roku, a o którym marzyłem przez ostatnie lata. I ten projekt okazał się większym sukcesem, niż się spodziewałem, bo udało się na tym zarobić, dzięki czemu mogę zainwestować w swoje kolejne seriale.

A co najważniejsze, pojawiło się mnóstwo pozytywnych opinii – i to pozwala mi przypuszczać, że można coś jeszcze zdziałać na tym polu. Że słuchacze oczekują takich treści, że właściwie nikt w Polsce tego nie robi, więc na pewno będę ten trend kontynuować.

Obecnie współpracuję z dobrym znajomym podcasterem, pisarzem z Poznania – swoją drogą namówiłem go do stworzenia własnej audycji. Wspólnie pracujemy nad niezwykle mroczną sprawą – nekrofila z Poznania, trzykrotnego zabójcy. No niezwykle przerażająca postać. O kulisach tego śledztwa chcemy opowiedzieć również w audioserialu, który będziemy sprzedawać przez self-publishing.


No właśnie, a propos self-publishingu. Współpracujesz z firmą IMKER. Przy jakiej okazji i co możesz powiedzieć o tej współpracy?

Przede wszystkim miałem spore obawy, bo na początku właściwie od razu założyłem, że nie chcę napisać książki – że chcę stworzyć coś, czego jeszcze nie było. Kręci mnie robienie rzeczy, których nikt wcześniej nie zrobił. Z tym, że nie za bardzo wiedziałem, w jaki sposób dystrybuować te treści.

Początkowo plan był taki, aby osoby, które kupią produkt, dostawały te pliki na maila. No ale to wiązało się z pewną obawą, że jednak one szybko się mogą pojawić na jakichś pirackich serwisach. Na tamtą chwilę nie znalazłem lepszego rozwiązania, ale dosłownie miesiąc albo półtora miesiąca wcześniej, przed premierą, dostałem newsletter od IMKER, że wprowadzają platformę do słuchania audiobooków. No i pomyślałem: “Kurde, to jest chyba dla mnie idealna opcja”.

Odezwałem się do firmy, zapytałem, jak by to miało wyglądać, no i uzgodniliśmy warunki. Ale i tak miałem sporo obaw, bo bałem się czy to wszystko będzie działać bez zarzutu. Czy kupujący dostaną te treści. Na początku było trochę nerwówki, szczególnie w pierwszych godzinach po starcie tej mojej kampanii, bo pliki nie dochodziły do odbiorców. Dzwoniłem nawet w tej sprawie do serwisu i byłem tak zestresowany, że bałem się, że trzeba będzie to wszystko zamknąć, przerwać, ogłosić porażkę. Ale zapewniono mnie, że “Spokojnie, takie sytuacje się zdarzają, 2 godzinki maksymalnie wszystko ogarniemy i każdy dostanie swój produkt”. I rzeczywiście tak się stało. Potem, w ostatni dzień, gdy ta sprzedaż była najwyższa, nie było już właściwie żadnych problemów.

Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Jeżeli chodzi o self-publishing no to nie widzę w Polsce alternatywy na ten moment, żeby gdzie indziej dystrybuować treści. To jest najlepszy serwis i chyba obecnie bezkonkurencyjny.

facebook twitter youtube vimeo linkedin instagram whatsup