fbpx

Zapisz się! » do newslettera i odbierz Biznesplan dla self-publisherów!

Przepis na sukces w biznesie? Pozyskać zasoby, wsparcie, poznać swoje możliwości i wykorzystać je – wywiad z Olą Gościniak

  z dnia: 2 czerwca 2023

Mam takie trzy wartości, które są dla mnie ważne w biznesie. Są to: wsparcie, wiedza i wiarygodność. I pięknie mi się te wartości łączą w skrót “www”, jak strona internetowa. Staram się to moje “www” włączać w każdy projekt.


W tym artykule przeczytasz o:

Spotykamy się świeżo po majówce, więc może na początek przyjemne pytanie – jak Ci minął ten wolny czas?

Byłam z rodziną w domku wakacyjnym mojej mamy nad jeziorem, jak co roku. To taka nasza oaza. Spędzamy tam z mężem, córką i mamą praktycznie całe wakacje. To nasze ulubione miejsce, jest niedaleko Poznania, więc możemy sobie tam często jeździć.


Czyli udany wypoczynek. Zadałam to pytanie też dlatego, że zastanawiam się, jak wygląda odpoczynek i planowanie urlopu, gdy prowadzi się własną firmę? Czy jest to wtedy łatwiejsze, czy też trudniej oddzielić życie prywatne od zawodowego, gdy jest się swoim własnym szefem?

Mam taki duży, suchościeralny kalendarz roczny i gdy planuję nowy rok, co zwykle robię pod koniec wcześniejszego roku, zaczynam zawsze od zaplanowania wakacji. Bo we własnym biznesie czasem można tak popłynąć, że jak się zrobi to na odwrót, to na wakacje nie ma czasu. Staram się planować ok. trzy miesiące wolnego przez cały rok. Dodatkowo uzgadniam to również z mężem, bo on pracuje na etacie, więc musi sobie ten urlop też wcześniej zaplanować. Później zastanawiamy się nad miejscami, do których chcemy się udać, żeby móc wszystko wcześniej zorganizować, zabookować, itd. Jak już zaplanuję wypoczynek na cały rok, to mogę w tych okresach między urlopami skupić się na pracy.


A czy zdarza się czasem, że pomimo zaplanowanego urlopu, praca przeszkadza Ci w wypoczynku? Czy będąc na wakacjach sprawdzasz maile, wiadomości, czy potrafisz się od tego odciąć?

Trudno mi się tak całkowicie odciąć. Zwykle robię sobie workation. Jeśli się już w pełni odcinam, to na kilka dni. Jak jesteśmy w wakacje nad jeziorem przez dwa miesiące, to wtedy łączę pracę z odpoczynkiem. Wynika to trochę z tego, że jestem typowym skowronkiem – wstaję razem ze słońcem, czyli o 4 w wakacje. I jestem wyspana. Wtedy zaczynam pracę – przez kilka godzin robię coś kreatywnego, np. piszę książkę, więc to jest taka fajna praca. Szczerze mówiąc, nie mogę się już doczekać lipca, kiedy pojedziemy do naszego wakacyjnego domku.


To jest chyba ogromny plus Twojej pracy. Wiele osób nie może sobie jej tak elastycznie planować.

Cieszę się, że mogę sobie tak moją pracę zorganizować, żeby wykorzystać moje poranne wstawanie na stworzenie czegoś fajnego. O godzinie 7 rano komputer jest już wyłączony i spędzam czas z rodziną, chodzimy nad jezioro, pływam na SUPie, wspólnie gotujemy, odpoczywamy. Zawsze było dla mnie istotne, żeby mieć taką elastyczną pracę. Nawet kiedyś myślałam, żeby zostać nauczycielką po to, żeby mieć wolne wakacje. Moja mama jest nauczycielką, teraz przechodzi na emeryturę. Z tego powodu moje wakacje zawsze tak wyglądały, że spędzałyśmy je wspólnie z mamą nad jeziorem. To było dla mnie ważne, a wiedziałam, że w pracy etatowej jest to mało realne, dlatego cieszę się, że prowadzę swój biznes. Dzięki temu mogę sobie tak zorganizować rok, żeby było to zgodne ze mną i żebym mogła spędzać wakacje z córką, aby ona miała podobne wspomnienia do moich.


Czyli podsumowując plusy i minusy, własny biznes daje więcej wolności, elastyczności w planowaniu czasu niż praca na etacie?

Tak i jest to zdecydowanie plus takiej pracy. Minus jest taki, że etatowcy często mają tak, że gdy wychodzą z biura, to wychodzą często też głową z pracy. Chociaż pewnie nie wszyscy, ale np. mój mąż tak ma. O 16 opuszcza biuro i już nie myśli o pracy przez resztę dnia. We własnym biznesie często jest tak, że robisz coś niezwiązanego z pracą, a w głowie pojawiają się pomysły, coś się procesuje. Z jednej strony może się to wydawać minusem, ale z drugiej strony może się okazać, że dzięki temu pracuje się mniej, bo np. jestem pod prysznicem i nagle coś wymyśliłam, albo jestem w ogrodzie i nagle wpada mi do głowy jakiś fajny pomysł. Ja to nazywam “aha moments” – gdy pojawia się jakiś pomysł, kiedy robimy coś niezwiązanego z pracą. To jest taka aktywność, której się nie wlicza w godziny pracy. Może dzięki temu mogę też na co dzień tak mało pracować. Mój czas pracy zależy też oczywiście od etapu życia, na jakim jestem. W ostatnim roku np. moja córeczka poszła do przedszkola i dużo chorowała. W lutym na cały miesiąc tylko trzy dni była w przedszkolu, poza tym była chora i spędzała wtedy czas w domu, ze mną, więc można sobie wyobrazić jak dużo wtedy pracowałam. Cieszę się, że własny biznes pozwala mi na taką elastyczność. Gdy córka się urodziła, wiele było takich dni, że pracowałam godzinę dziennie, a jeśli chodzi o wynagrodzenie, to w życiu nie miałabym takich zarobków, pracując tak niewiele na etacie.


Wróćmy teraz na chwilę do początków Twojej działalności – jak to się wszystko zaczęło? Jak powstała “Jestem Interaktywna”?

Początek mojej działalności był dwuetapowy, bo biznes założyłam w 2012 roku jako freelancerka. Jestem Interaktywna powstała w 2015, czyli trzy lata później. Własną działalność założyłam od razu po studiach. Będąc na studiach pracowałam w kilku miejscach – i etatowo, i zdalnie, i też dorywczo np. w Multikinie, magazynach H&M, itd. Praca w czasie studiów dała mi świadomość, że nie chcę pracować dla kogoś, że cenię sobie niezależność. 

Po skończeniu edukacji, przed rozpoczęciem pracy, postanowiłam, że zrobię sobie trzy miesiące wolnego – ostatnie takie wakacje nad jeziorem przed pójściem do pracy. Będąc tam zastanawiałam się, co mam dalej zrobić, żeby co roku mieć takie wakacje. I wtedy usłyszałam, że jest coś takiego jak dotacje z urzędu pracy dla bezrobotnych na założenie działalności. Złożyłam więc wniosek, stworzyłam biznesplan i im bardziej w to szłam, tym bardziej zaczęłam sobie uświadamiać, że to jest dla mnie. Trzeciego października, po trzech wolnych wakacyjnych miesiącach, otworzyłam działalność i zaczęłam pozyskiwać pierwszych klientów na tworzenie stron internetowych jako freelancerka. I tak to się zaczęło. 

Bardzo lubiłam pracować w ten sposób, ale w pewnym momencie zaczęłam dostawać coraz więcej maili, głównie od kobiet, od świeżych absolwentek studiów, od młodych mam, które chciały wrócić do pracy, ale nie chciały zostawiać swoich pociech, od osób, które chciały się przebranżowić. Te trzy grupy kobiet łączyła jedna rzecz, o której również pisały w tych mailach – nie było ich stać, żeby mnie zatrudnić. Dlatego na początku robiłam dla nich pro bono, bo bardzo poruszały mnie ich historie. Ale poskutkowało to tym, że nie miałam czasu dla siebie. 

I wtedy pojawił się pomysł założenia bloga i stworzenia ebooka, w których pokażę jak zrobić stronę na WordPressie. Postanowiłam, że zamiast robić to za kogoś, nauczę jak można to zrobić samodzielnie. Ilość sprzedanych ebooków całkowicie przerosła moje oczekiwania. Po kilku miesiącach stworzyłam kolejnego ebooka o SEO. I to też był strzał w dziesiątkę. 

Później, gdy robiłam podsumowanie roku, okazało się, że ok. 6 godzin dziennie pracowałam jako freelancerka, a godzinę dziennie w ramach Jestem Interaktywna. Gdy zrobiłam zestawienie faktur, okazało się, że 60 proc. moich zarobków było z ebooków, a 40 proc. z freelancu. Dodatkowo, pisanie dawało mi najwięcej frajdy. Dlatego też zdecydowałam się zakończyć pracę freelancerki w grudniu 2016 i skupić się na Jestem Interaktywna.


Wow. Jak wyglądało w Twoim przypadku budowanie społeczności, pozyskiwanie klientów?

To, co powiem, będzie miało znacznie mniejsze przełożenie dla osób, które zaczynają teraz swoją działalność. Bo nie ukrywajmy, lata 2016-2017 były złotym czasem zasięgów naturalnych. Nie były one wtedy aż tak ucinane. Na początku głównie zamieszczałam ogłoszenia w grupach na Facebooku, później doszedł do tego newsletter, który powstał w 2016 po kilku miesiącach od założenia Jestem Interaktywna, później zaczęłam jeszcze działać na Instagramie. 

Swój biznes rozkręcałam też mocno na zasadzie cyklicznych wyzwań, do których zapisywało się min. 1000-2000 osób. Kiedyś organizowałam takie wyzwania co dwa miesiące, a nawet co miesiąc. Teraz również je prowadzę, jednak w 2023 zdecydowałam się na organizowanie jednego wyzwania rocznie. Kiedyś faktycznie w ten sposób pozyskiwałam wielu klientów, jednak obecnie konkurencja jest bardzo duża i w Internecie można znaleźć wiele bezpłatnych materiałów. 

Co ciekawe, teraz bezpłatne wyzwania przestały się aż tak sprawdzać. Ludzie zaczynają bardziej doceniać płatne materiały. Dlatego też przeszłam teraz na model subskrypcyjny i prowadzę wyzwania co miesiąc, tylko robię to w formie projektu “Interaktywna Paczka”, do którego co kilka miesięcy prowadzony jest nabór, chętne osoby się zapisują, płacą subskrypcyjnie co miesiąc i ja każdego miesiąca przygotowuję i wrzucam dla nich jakieś nowe materiały.


Model subskrypcyjny teraz trenduje, zaczęło się od Netflixa i z tym się to kojarzy, ale obecnie powstaje wiele platform z kursami, które na takiej zasadzie działają. I rzeczywiście, często postrzegamy te płatne materiały jako lepsze jakościowo, więc ten model się sprawdza. A subskrypcja pozwala też klientowi na rozłożenie sobie płatności w czasie.

Tak, to prawda. Wcześniej, przed przejściem na model subskrypcyjny, wiele osób też pytało, czy mogę zapewnić raty. Próbowałam to wprowadzić, ale to jest zobowiązanie dla mojego klienta wobec banku i oprocentowanie, na które ja nie mam wpływu. Model subskrypcyjny z kolei jest wygodny dla mnie, mam w ten sposób większą kontrolę, ale również nie mam poczucia, że “oddaję” klienta bankowi, który będzie w razie czego nakładał jakieś kary, większe prowizje, itd. Dla mnie to jest właśnie uwolnienie z odpowiedzialności, poczucia że być może jednak oddaję mojego klienta w złe ręce. I dla klienta to również jest wygoda, tak jak mówisz, bo może sobie rozbić tę płatność na mniejsze części, ale też korzystać z tej subskrypcji tylko wtedy, kiedy potrzebuje. Nie musi się zobowiązywać od razu na dłużej. Jest to takie rozwiązanie win-win.


Kierujesz swoją ofertę głównie do kobiet. Czy jedną z motywacji Twoich działań, założenia bloga, był też fakt, że dostrzegałaś dyskryminację względem kobiet w branży technologicznej?

To trudny temat. Myślę, że to mogła być jedna z motywacji, ale nie stało się to nigdy moim mottem przewodnim. Widzę jednak tę dysproporcję i chciałabym pomóc kobietom, które czują się mniej techniczne, boją się korzystać z nowych technologii.


Kim są Twoje klientki?

Wspomniałam o tym przy okazji maili, wysyłanych do mnie na początku mojej działalności. Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Poznałam moją grupę docelową tak naprawdę trochę nieświadomie, z ich problemami, bolączkami i zaczęłam na nie odpowiadać. Do tej pory, gdy badam moją grupę kursantek czy obserwujących mnie osób, widzę trzy główne grupy: osoby, które chcą się przebranżowić, młode mamy, freelancerki, które chciałyby założyć własną stronę internetową.


Ostatnio praca zdalna, własny biznes, freelancing, odchodzenie z etatu stały się bardzo modne… Często aspirują do tego zwłaszcza przedstawiciele młodego pokolenia i wydaje im się to spełnieniem marzeń. Ale własny biznes chyba tylko wydaje się taki prosty. Jak często Ty, wśród swoich klientek, osób z branży, znajomych dostrzegasz porażki, to, że oczekiwania dotyczące własnego biznesu okazują się inne niż rzeczywistość?

Własny biznes nie jest dla każdego. Ja mam doskonały przykład u siebie w domu – swojego męża. On jest typowym etatowcem – idzie do pracy, jest w pracy, wychodzi z pracy i już o niej nie myśli. Jeśli ktoś jest osobą, która nie lubi wymyślać nowych, dodatkowych projektów i zajmować się wszystkim, która woli spokój, nie przeszkadza jej pracowanie po osiem godzin dziennie i to, że ktoś pokaże, powie, co i w jaki sposób zrobić, to lepsza będzie dla niej praca etatowa. Ktoś zresztą musi też na tym etacie pracować. 

Warto przed rozpoczęciem własnej działalności i podjęciem decyzji o swojej karierze,  zastanowić się, jak chcemy, żeby nasza praca wyglądała, co lubimy robić. Warto też popracować sobie w różnych miejscach w czasie studiów. Zobaczyć, co jest dla nas. Jeśli już chcemy wchodzić we własny biznes, to najlepiej testować to niskobudżetowo. Teraz mamy chociażby działalność nierejestrowaną, na której możemy w miarę bezpiecznie przetestować, z limitem przychodu, czy coś nam pasuje, czy nie. U moich dziewczyn, które są w Interaktywnej Paczce, działalność nierejestrowana to jest złoto, bo mogą one sobie dorobić przy dziecku, zobaczyć, czy to jest dla nich i zdecydować, czy chcą wrócić później do pracy etatowej, czy zostać na własnej działalności. Jest to taka wersja demo działalności gospodarczej.


A masz jakieś własne obserwacje jak często Twoje klientki zostają przy własnym biznesie, a jak często decydują się wrócić na etat?

To jest bardzo dobre pytanie. Większość zostaje na własnej działalności. To jest oczywiście moja obserwacja, nie przeprowadzałam takiego badania. Ale ja mam bardzo konkretną grupę docelową i młode mamy często są mocno zdeterminowane do takiego modelu pracy, bo chcą być przy swoich maluchach. A praca zdalna jest bardzo komfortowym i elastycznym rozwiązaniem. Oczywiście niektóre kobiety potrzebują po jakimś czasie wrócić na pełen etat, żeby nie zwariować i wyjść na te osiem godzin z domu. I to też jest okej. Najważniejsze, żeby postępować w zgodzie ze sobą.


Istnieje jakiś przepis na sukces w biznesie online? Co doradziłabyś osobom, które są dopiero na początku tej ścieżki?

Zastanawiam się, czy jest w ogóle coś takiego jak przepis na sukces. Ogólnie są takie dwie rzeczy, których potrzebujemy, by działać online z własnym biznesem: zasoby i wsparcie. Zasoby to np. nasza wiedza, którą chcemy się podzielić z naszymi odbiorcami, znajomość różnych narzędzi, np. WordPressa. Zasoby to też czas, który możemy poświęcić na prowadzenie działalności. Wsparciem z kolei jest dobre słowo od bliskich. Jeśli nie dostajemy takiego wsparcia od rodziny, przyjaciół, to musimy znaleźć je gdzie indziej, żeby mieć takie osoby, które będą nam kibicować w tym, co robimy. I znowu tutaj nawiążę do mojego programu Interaktywnej Paczki, bo mam tam mnóstwo dziewczyn, które nie otrzymują wsparcia od męża, rodziny, często słyszą od nich demotywujące słowa. Jeśli takie osoby otaczają się wyłącznie ludźmi, którzy je zniechęcają, demotywują, to one nie ruszą z miejsca, nawet mając zasoby. Dlatego ważne jest, żeby znaleźć osoby, które będą nam kibicowały, będą takimi naszymi dobrymi duszyczkami. 

We własnym biznesie może nam również bardzo pomóc znajomość siebie – dla mnie przełomowa była książka “Potęga kiedy”, która pomogła mi poznać mój chronotyp, np. dowiedzieć się, że lepiej pracuje mi się rano. Próbowałam kiedyś robić webinary wieczorne i później cały kolejny dzień chodziłam jak zombie, to po prostu nie było dla mnie. Gdy zaczęłam robić webinary rano – wszystko zaczęło iść jak z płatka. Mimo, że może mniej osób uczestniczyło w nich na żywo, to oglądały powtórkę. Dzięki temu miałam większą energię w trakcie nagrywania materiału, ale też później przez cały dzień. 

Jeśli chodzi o poznanie siebie, to są na to różne metody, np. talenty Gallupa, które pozwalają nam poznać nasze mocne strony. Ja np. w swoich talentach mam dyscyplinę i ukierunkowanie i to jest dobre, żeby krok po kroku dążyć sobie do swoich celów. Ale na przedostatnim, 34. miejscu, mam elastyczność – to oznacza, że nie jestem spontaniczna. Kiedy zaczęłam zdawać sobie z tego sprawę, zaakceptowałam to, że wszystko muszę sobie zaplanować i zaczęłam w ten sposób postępować. To jest chyba przepis na sukces – pozyskać zasoby, pozyskać wsparcie, poznać siebie oraz swoje możliwości i wykorzystać je.


Przeczytałam gdzieś, że swoją pierwszą stronę internetową założyłaś już w podstawówce. Czy zawsze wiedziałaś, że chciałabyś z tym wiązać swoją przyszłość? A może miałaś jakieś wątpliwości na swojej drodze?

Tak naprawdę nie wiązałam z tym przyszłości. Urodziłam się w 1988 roku, więc wychowałam się w przekonaniu, że pracuje się po to, aby zarabiać. Robienie stron postrzegałam wyłącznie jako coś dla mnie, jako dodatkowe hobby, nie myślałam, że to może być praca. Pochodzę z małej miejscowości – tam nie było programistów, informatyków. Uważałam, że dobra praca to zawód nauczyciela, lekarza. Nawet przez moment myślałam, że pójdę na biol-chem i zostanę lekarzem lub psychologiem. Takie zawody kojarzyły się przecież z sukcesem. Składając papiery do liceum wybrałam na początku biol-chem, jednak siedząc pod sekretariatem, tuż przed złożeniem dokumentów, popatrzyłam na te swoje papiery i nagle pojawił się u mnie impuls – wyjęłam długopis z plecaka, przekreśliłam biol-chem i napisałam “mat-inf”. Jestem sobie za to wdzięczna. Dopiero jakoś pod koniec liceum, gdy wybrałam informatykę na studia, zaczęłam wiązać przyszłość z tym, co robię dzisiaj.


Czyli jednak w pewnym momencie Twojego życia odezwała się w Tobie ta spontaniczność.

A, widzisz. Albo może dopuściłam do siebie coś, co się działo w podświadomości, z czego nie zdawałam sobie sprawy.


Być może. Czy Twoja praca jest nadal Twoją pasją? Czy doświadczyłaś kiedyś wypalenia?

Po bardzo angażujących kampaniach potrzebuję odpoczynku. Przez kolejny miesiąc-dwa pracuję jedynie na minimum. Może właśnie dlatego, że daję sobie przestrzeń, żeby odpocząć po takich intensywnych momentach, to wypalenie nie przychodzi. 

Do tej pory, jak mam tworzyć jakiś nowy projekt, to robię to wręcz z wypiekami na twarzy. Teraz jestem na etapie przygotowywania konferencji, która odbędzie się 13-15 czerwca i przy której zresztą współpracujemy z Imker. Jesteśmy teraz na etapie przygotowywania paczek dla osób, które zakupią bilety. I tutaj z kolei odzywa się we mnie taka karmicielka, że chcę dołożyć jak najwięcej, zrobić jak najfajniejsze paczki. Nie mogę się doczekać, jak  osoby, które zakupiły bilety premium, otworzą swoje paczki i znajdą w nich książki, wartościowe, edukacyjne rzeczy. 

Mam takie trzy wartości, które są dla mnie ważne w biznesie. Są to: wsparcie, wiedza i wiarygodność. I pięknie mi się te wartości łączą w skrót “www”, jak strona internetowa. Staram się to moje “www” włączać w każdy projekt.


Jak widzisz rozwój swojego biznesu? Jakie masz plany na bliższą i dalszą przyszłość?

Nie mam planów na dalszą przyszłość, bo skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Podsumowanie na kolejny rok robię w grudniu. Kiedyś robiłam plany na kilka lat do przodu i one nijak się miały potem do rzeczywistości. Dlatego w tej chwili planuję do końca roku, a bardziej szczegółowo na kwartał do przodu. 

Moje plany do końca roku są takie: w czerwcu – konferencja, lipiec, sierpień – jezioro, we wrześniu – nowy nabór do Interaktywnej Akademii WordPressa, a w grudniu – Gala Interaktywnych – wydarzenie, które ma swoją premierę w tym roku i którego nie mogę się doczekać. Odbędą się wówczas konkursy, do których będzie można zgłosić swoje strony internetowe, pokazać samodzielnie wykonane produkty. Najlepsze prace będą nagradzane przez jury. Przewiduję też nagrodę publiczności. Wydarzenie odbędzie się w Warszawie. Czuję, że to jest piękne domknięcie mojej działalności i co roku będziemy tę galę powtarzać właśnie po to, żeby pokazać wsparcie, dać wiarę w to, że każdy jest w stanie działać, jeśli pozyska zasoby i wsparcie. Więc to są plany na ten rok. 

A jakie będą plany na przyszły? Wierzę, że Paczka będzie funkcjonowała, że się rozrośnie. Czuję, że jestem w dobrym miejscu, więc nie mam potrzeby dokonywania diametralnych zmian. Jeśli poczuję taką potrzebę w grudniu, to zastanowię się co zmienić, żeby mój biznes nadal był w zgodzie ze mną i dawał mi tyle radości i elastyczności, co teraz.

IMKER
IMKER

Firma IMKER od 2015 roku wspiera twórców i producentów we wprowadzaniu własnych produktów na rynek. Wyróżnia się kompleksowością usług - oferując m.in. doradztwo, usługi fulfillment, support (obsługa klienta) oraz SalesCRM (oprogramowanie do sprzedaży). IMKER prowadzi Twórców przez całość procesów związanych ze sprzedażą w internecie, od uruchomienia sprzedaży, poprzez przedsprzedaż, magazynowanie, pakowanie i wysyłkę, aż do profesjonalnej obsługi klienta i zwrotów.

Odbierz wartościowy bonus przy zapisie do newslettera!

Wzór biznesplanu książki dla selfpublishera na 12 miesięcy! Będziemy Ci także regularnie (co wtorek) wysyłać ciekawe inspiracje dotyczące świata twórców online.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane w celu obsługi newslettera przez IMKER spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością (dawniej „IMKER KRZYSZTOF BARTNIK”) z siedzibą w Zamościu, ul. Szczebrzeska 55A, 22-400 Zamość, KRS: 0000967893, na zasadach opisanych w polityce prywatności. W każdej chwili możesz zrezygnować.

    Twoje dane są u nas bezpieczne. 🛡️