fbpx

Zapisz się! » do newslettera i odbierz Biznesplan dla self-publisherów!

“Jestem radykalny w poglądach, ale pragmatyczny w formie przekazu” – wywiad z Orestesem Kowalskim

  z dnia: 28 października 2022

– Staram się patrzeć na to, co sam mogę zmienić. I do czego mogę zachęcić innych ludzi. I dostrzegam to, jak ogromnie ważną pracę robią organizacje prozwierzęce, jak skuteczne są w swojej pracy i to daje mi poczucie, że zmiany są możliwe – mówi Orestes Kowalski, autor proekologicznego kanału YouTube Everyday Hero oraz wydanej właśnie książki “Go vegan! 17 powodów, dla których porzucisz jedzenie mięsa”.

Bartek Przybyszewski: Jesteś wśród swoich widzów znany z bardzo koncyliacyjnego podejścia do rozmawiania z osobami o innych poglądach. Nawet w tych kwestiach, które cię denerwują. Czy miałeś w swoim życiu taki czas, gdy byłeś nieco bardziej agresywny?

Orestes Kowalski, kanał Everyday Hero: Myślę, że nigdy nie byłem takim stereotypowym weganinem czy aktywistą walczącym o prawa zwierząt – czyli konfrontacyjnym i agresywnym. Może bywałem nieprzyjemny w obyciu, ale nie było to umyślne. (śmiech) Myślę, że wynika to głównie z mojego niekonfrontacyjnego charakteru, który pomaga mi w tym, co robię teraz. Taki już jestem.

Na pewno na początku swojej aktywistycznej drogi bywałem bardziej radykalny niż jestem teraz. To się zmieniło wraz z biegiem czasu i wraz z kolejnymi doświadczeniami w pracy z organizacjami takimi jak Otwarte Klatki.

A dziś uważasz siebie za osobę radykalną?

Uważam, że jestem radykalny w poglądach, ale pragmatyczny w formie przekazu. Trochę to odkrywałem w swojej działalności i tego się uczyłem. To był proces. Nie jestem w tym doskonały i wiadomo, że zawsze zdarzają się potknięcia – zwłaszcza na Twitterze. Jakoś ta platforma wyciąga ze mnie największe pokłady jadu. (śmiech)

Wyobraź sobie dwie osoby. Pierwsza jest niereformowalna, jeśli chodzi o podejście do jedzenia mięsa – będzie jadła i już. Ale da się z nią pogadać. Druga to weganin, ale super radykalny, jeśli chodzi o formę przekazu swoich poglądów? Z kim byś wolał usiąść do stołu i porozmawiać?

Dobre pytanie. Są osoby niereformowalne, jeśli chodzi o prawa zwierząt. Dostrzegam je na Twitterze. Z bardziej znanych są to choćby dziennikarze Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz. Trudno byłoby z nimi usiąść do stołu i oczekiwać owocnej współpracy.

Wydaje mi się, że łatwiej byłoby mi jednak rozmawiać z osobami, które mają podobne poglądy do moich, ale odmienną formę ich wyrażania. Bo tu byłaby jakaś wspólna płaszczyzna do omówienia rzeczy najważniejszych. W kwestii temperatury przekazu można znaleźć więcej kompromisów niż generalnie w kwestii podejścia do praw zwierząt.

Przy czym muszę dodać, że tak ogólnie lubię rozmawiać z osobami, które mają inne poglądy ode mnie i jedzą mięso. I bardzo często dostrzegam u nich chęć zrozumienia moich motywacji. A to pierwszy krok do zmiany poglądu lub chociaż delikatnej modyfikacji podejścia do relacji na linii zwierzę – człowiek.

Nie obawiasz się tego, że jako influencer – tak zaangażowany w kwestie światopoglądowe – zatrzaśniesz się w bańce i nic nie będzie do ciebie docierało?

Boję się nie tyle tego, że się zatrzasnę w bańce, ale tego, że błędy poznawcze związane z tkwieniem w bańce wpłyną na moją rzetelność podczas przygotowywania materiałów na YouTube’a. Czyli że na przykład nieświadomie pominę rzeczy, które mi nie pasują. I to jest cały czas z tyłu mojej głowy. Wiem, że nie da się tego w stu procentach uniknąć, bo jesteśmy tylko niedoskonałymi ludźmi. 

Dlatego staram się nad sobą pracować, na przykład przyznając się do błędu, gdy jakiś popełnię. Wiem, że to jest bardzo trudne, zwłaszcza dla influencerów. Bo i przykład idzie z góry – w Polsce politycy standardowo nie przyznają się do błędów. To samo dotyczy choćby niektórych dziennikarzy, którzy od dekad powtarzają, że wpływ człowieka na globalne ocieplenie to mistyfikacja. Przecież oni już nie przyznają się do błędów. Bo po tylu latach pchania jakiejś konkretnej tezy, wyszliby na ignorantów.

Jednym z takich moich ćwiczeń intelektualnych jest sprawdzanie newsów na ten sam temat na różnych portalach. Jednych bardziej skręcających w lewo, innych bardziej skręcających w prawo, a także z tych pomiędzy. Od Krytyki Politycznej do Frondy – pełne spektrum światopoglądowe.

Po co?

Żeby rzucić oko na to, jak diametralnie różne grupy postrzegają pewne kwestie. Zależy mi na tym, żeby rozumieć poglądy ludzi innych niż ja. To daje świeższy pogląd na niektóre sprawy i pomaga w dyskusji.

Nie chciałbyś czasem być bardziej wyrazistym gościem, żeby łatwiej przebijać się ze swoimi przekonaniami do szerszych grup?

Wyrazistość rzeczywiście jest na wagę złota, szczególnie w internecie. Ona faktycznie może nakręcić zasięgi pozwalające na dotarcie do tłumów. I ja w sumie miałem taką serię, w ramach której byłem bardziej przebojowy, mam tu na myśli format “Policja na jutjuba”. Tam często bawiłem się w krytykowanie innych osób lub ich poglądów. W takiej prześmiewczej, konfrontacyjnej formie. I to miało bardzo mocne zasięgi, na pewno wyróżniające się na tle innych moich nagrań.

Dlaczego więc nie robisz tego częściej?

Nie idę w tę stronę z dwóch powodów. Po pierwsze: zależy mi, by swoją pracą nie tylko przekazywać bliskie mi wartości, ale też by formą, jaką je przedstawiam, budować rzeczywistość, którą sam chciałbym widzieć wokół siebie. Innymi słowy mówię tak, jak chciałbym, żeby mówili i inni. Chciałbym, żeby społeczeństwo kierowało się raczej w tę stronę niż w inną. To jest jakaś forma zmiany paradygmatu komunikacji, w którym obecnie wszyscy tkwimy. I ciężko byłoby mi namawiać ludzi, żeby byli dla siebie życzliwsi, gdybym sam nie był życzliwy. Zwłaszcza publicznie.

Po drugie: rozumiem, że części twórców internetowych nie przeszkadza granie kogoś, kim nie są. Mi by to przeszkadzało, miałoby pewnie negatywny wpływ na moje samopoczucie, higienę psychiczną i jakość życia, gdybym grał kogoś konfrontacyjnego, podczas gdy w rzeczywistości zupełnie taki nie jestem. Nie przychodziło by mi to naturalnie, męczyłbym się, a dodatkowo nie miałoby to pozytywnego wpływu na moje relacje ze społecznością. Pewnie byłoby dużo mniej merytorycznie, a dużo bardziej emocjonalnie. Wolałbym tego uniknąć.

Gdy rozpoczynałeś działalność swojego kanału, to na YouTubie prawie nie było wysokozasięgowych treści związanych z ekologią czy prawami zwierząt. Jednocześnie bardziej prawicowych treści było i jest mnóstwo. Jak myślisz, dlaczego tak jest?

Nie mam jednej, konkretnej diagnozy, jeśli chodzi o tę kwestię. Wydaje mi się, że po prawej stronie treści tworzy się nieco łatwiej, są one rzadziej poparte głębszym researchem i badaniami. Ponadto aktywizm lewicowy wymaga zmiany poglądów i podjęcia jakiegoś działania, co może być niekomfortowe dla niektórych widzów. Zwłaszcza dla tych, którzy wolą słyszeć, że czemuś tam są winni Niemcy czy inna podstępna grupa działająca z zewnątrz.

Ponadto być może po lewej stronie więcej osób angażuje się w działania aktywistyczne, związane z jakimiś organizacjami. Ale to wszystko to tylko gdybanie – oczywiście też zauważyłem tę lukę związaną zwłaszcza z weganizmem i od lat zastanawiam się, z czego dokładnie ona wynika. Tym bardziej, że zagranicą nie da się jej dostrzec.

Czy nie zniechęca cię do działania częsty brak skuteczności, jeśli chodzi o walkę o prawa zwierząt w Polsce?

Wiesz, z jednej strony dostrzegam, że mierzymy się z Goliatem, bo ten system przemysłu mięsnego czy mlecznego jest naprawdę potężny. Wielokrotnie większy niż wszystkie organizacje prozwierzęce razem wzięte. To bardzo dochodowy biznes, w większości miejsc na świecie sprzedaż przetworów odzwierzęcych rośnie, a nie maleje. Mimo trendów proekologicznych. Czasem więc dostrzegam w tym wszystkim beznadzieję. Tym bardziej, że procesy, które miałyby niekorzystne status quo zmienić, są powolne. I dla mnie to przygnębiające, że co roku zabijamy tyle miliardów zwierząt, ile zabijamy.

Wiemy dziś, że chów zwierząt ma negatywny wpływ na środowisko. I jeśli chcemy utrzymać taki świat, w którym teraz żyjemy, to zmiany muszą nastąpić. I obawiam się o to, czy nie jest za późno.

Ale dostrzegam też wiele pozytywów – choćby to, jak wygląda rozwój hodowli komórkowej mięsa czy jego roślinnych zamienników. Jak wygląda chęć zmian przemysłowych u hodowców – tych, którzy otwierają się na kwestie ekologiczne, bo dostrzegają chęć zmiany w społeczeństwie. Staram się patrzeć na to, co sam mogę zmienić. I do czego mogę zachęcić innych ludzi. I dostrzegam to, jak ogromnie ważną pracę robią organizacje prozwierzęce, jak skuteczne są w swojej pracy i to daje mi poczucie, że zmiany są możliwe.

A czy jako influencer dostrzegasz pewne zmiany w środowisku influencerskim? Czy widzisz, że pewnych rzeczy związanych z ekologią czy prawami zwierząt, które wypadało robić kilka lat temu, dziś już robić nie wypada?

Absolutnie je dostrzegam. I to w wielu kwestiach, nie tylko tych związanych ze zwierzętami, ale też na przykład związanych z promocją alkoholu. To jest mega widoczne. Po pierwsze: jest wiele profili, które się na tym skupiają, choć może mniej na YouTubie, a więcej na Instagramie czy na TikToku.

A po drugie: zauważam, że społeczność internetowa reaguje, gdy ktoś powie coś nie tak. Coraz częściej rośnie presja na influencerów, by zwracali uwagę na drażliwe kwestie, by używali odpowiedniego języka, i tak dalej. Moim zdaniem finalnie to sprawia, że taki czy inny twórca trzy razy zastanowi się, zanim napisze coś nieprawdziwego czy przemocowego.

Więc tak – tu jest zmiana. I co więcej, ona wyprzedza przemiany zachodzące szerzej w społeczeństwie. A przecież nie potrzeba głosu całego społeczeństwa, żeby dokonać zmiany. Czasem wystarczy kilkanaście procent.

Oglądają cię młodzi ludzie?

Tak, choć to zależy, jak zdefiniujesz słowo “młodzi”. Największa grupa moich widzów to ta pomiędzy 25. i 32. rokiem życia. Na drugim miejscu są ci od 18. do 24. lat.

Jak postrzegasz to najmłodsze pokolenie? Ono jest bardziej zaangażowane niż my – millenialsi?

Tak, a do tego są bardzo otwarci, jeśli chodzi o flexitarianizm czy głośne zaznaczanie w dyskusjach praw zwierząt. Niesamowicie ważne są też dla nich kwestie środowiskowe. Widzę tu sporo nadziei. To są też ludzie zdecydowanie bardziej zaangażowani w to, co dzieje się wokół nas. Być może dlatego, że dostrzegają nieuchronność niektórych zdarzeń, zwłaszcza tych związanych z katastrofą klimatyczną. Młodzi wiedzą, że odbije się to na nich zdecydowanie bardziej niż na pokoleniach starszych od nich.

Więc: tak, zdecydowanie widzę tu potencjał. Tym większa odpowiedzialność ciąży na starszych od nich twórcach, żeby odpowiednio młodych zmotywować, zachęcić i wykorzystać ich otwartość do dobrych celów.

Bartek Przybyszewski
Bartek Przybyszewski

Bartek Przybyszewski - dziennikarz, PR-owiec, miłośnik komiksów i filmów, student filmoznawstwa. Prowadzi bloga "Liczne rany kłute" (www.fb.com/liczneranyklute). Pisał m.in. dla Onetu, Gazety.pl, Wirtualnej Polski, Popmoderny.

Odbierz wartościowy bonus przy zapisie do newslettera!

Wzór biznesplanu książki dla selfpublishera na 12 miesięcy! Będziemy Ci także regularnie (co wtorek) wysyłać ciekawe inspiracje dotyczące świata twórców online.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane w celu obsługi newslettera przez IMKER spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością (dawniej „IMKER KRZYSZTOF BARTNIK”) z siedzibą w Zamościu, ul. Szczebrzeska 55A, 22-400 Zamość, KRS: 0000967893, na zasadach opisanych w polityce prywatności. W każdej chwili możesz zrezygnować.

    Twoje dane są u nas bezpieczne. 🛡️